" />

Wielbłądzie mleko – superżywność przyszłości?

author: Agriaffaires.pl DATE: 2016-07-13
Współczesna nauka stopniowo odkrywa liczne zalety mleka wielbłądziego. W porównaniu do mleka krowiego jest ono ok.10 razy bogatsze w żelazo, 3 razy bogatsze w witaminę C i zawiera ok. 50% mniej tłuszczów nasyconych. Ostatnie badania wykazały także, że może ono wywierać korzystny wpływ na osoby cierpiące na choroby autoimmunologiczne, takie jak cukrzyca i choroba Leśniowskiego-Crohna oraz autyzm.

Nic dziwnego, że jest nazywane "białym złotem" czy "kolejnym gatunkiem superżywności". Skąd pochodzi wielbłądzie mleko? Podczas gdy jego największymi światowymi producentami Arabia Saudyjska i Somalia, jeszcze inny kraj dysponuje doskonałymi warunkami do hodowli wielbłądów: Australia.

Przyjrzyjmy się bliżej fermie wielbłądów na wschodnim wybrzeżu Australii, należącej do Lauren Brisbane. Jej rodzinna firma Qcamel liczy 60 wielbłądów, które pasą się swobodnie na powierzchni ponad 400 hektarów. Oczywiście Australia jest bardzo daleko od Europy, ale jest też dobra wiadomość: mleko jest wysyłane również za granicę!

Jak, kiedy i dlaczego zaczęła pani hodować wielbłądy mleczne?

Przez ponad 10 lat hodowałam wielbłądy i badałam je. Przeprowadziłam dwuletni cykl badań nad rozwojem hodowli wielbłądów w Queensland, a wyniki opublikowałam w 2009 r. Właśnie wtedy zdecydowaliśmy z mężem, że zajmiemy się hodowlą wielbłądów mlecznych. Lubię wielbłądy. inteligentnymi i cichymi zwierzętami, a w dodatku dobrze sobie radzą z suszą. Ponadto bez problemu pasą się razem z bydłem, które w ich obecności lepiej przybiera na wadze, zwłaszcza w czasie suszy. Osobiście po prostu kocham ich inteligencję, znacznie łatwiej pracuje się ze zwierzęciem, które jest inteligentne. Produkcja mleka była oczywistym wyborem ze względu na jego właściwości zdrowotne. Jest to jedyne mleko zalecane dzieciom z autyzmem, lecz w tym przypadku jego produkcja musi spełniać wyśrubowane normy. Współpracujemy więc ze światowej sławy naukowcami, którzy udzielają nam porad.

Wielbłądy wymagają specjalnego treningu, zanim zacznie się je doić. Co obejmuje taki trening?

Na początku potrzeba przede wszystkim cierpliwości i delikatności, gdyż prawie wszystkie wielbłądy, które doimy, nie przechodziły żadnych szkoleń przed przybyciem do naszej hodowli. Moglibyśmy je przywiązywać, ale tego nie robimy. Spędzamy dużo czasu, wypracowując zaufanie i partnerstwo. Wielbłądzica daje mleko tylko wtedy, gdy karmi cielę, więc udało nam się osiągnąć podwojenie czasu maksymalnej wydajności - wysiłek wkładany w trening zwraca się z nawiązką. Dzięki temu stado jest zdrowe zarówno pod względem fizycznym, jak i emocjonalnym.

Co się dzieje z młodymi samcami, gdy przestają ssać mleko matki, oraz z samicami, które dają już mało mleka?

Nasze samce są bardzo pożądane jako wierzchowce lub udomowione zjadacze chwastów. Większość rolników jest bardzo zainteresowana tak łagodnymi wielbłądami, które mogłyby się paść razem z ich bydłem. Gdy wielbłądzica jest już za stara, by produkować wystarczająco dużo mleka, przechodzi w stan spoczynku, lecz nadal może rodzić cielęta, w tym samice, które w przyszłości będą dawać mleko.

Czy mogłaby pani opowiedzieć o codziennym życiu wielbłądów na farmie? Czym są żywione?

Mamy tu chów pastwiskowy i system zarządzania stadem. Rozwinęliśmy technikę zarządzania stadem, która gwarantuje, że nasze wielbłądy nigdy nie chorują na zapalenie wymienia, więc nie podajemy im żadnych antybiotyków. Mają mnóstwo czasu na pasienie się w stadzie i przebywanie z cielętami.

Jakiego używacie sprzętu do hodowli i dojenia wielbłądzic? Czy to takie same dojarki jak dla krów mlecznych?

Sprzęt używany do dojenia wielbłądów jest w zasadzie taki sam, jak do dojenia krów, lecz hala udojowa i wejście do niej jest inne, dopasowane do potrzeb wielbłądów - one lubią widzieć, dokąd idą.

Oferuje pani szkolenie dla przyszłych hodowców wielbłądów mlecznych. Czego potrzeba, aby zostać hodowcą?

Cierpliwości i poczucia rzeczywistości. Nabywcy nie spadną z nieba tylko dlatego, że ktoś się zdecydował na produkcję zdrowej żywności. Hodowca musi być wysoko wykwalifikowany, dobrze znać się na wielbłądach, interesować się nauką, mieć przygotowanie w zakresie bezpieczeństwa żywności, program zarządzania jakością i nieprzeciętne umiejętności marketingowe. Zazwyczaj gdy rozmawiam z ludźmi, myślą, że wszystko pójdzie jak po maśle, a jest zupełnie inaczej. Jak każdy nowy biznes, hodowla wielbłądów wymaga czasu, poświęceń i długoterminowego planowania.

Co lubi pani najbardziej w tej pracy?

Po prostu wielbłądy. Kochamy nasze wielbłądy. Mamy wspaniały personel i holistyczne podejście do biznesu, więc spędzamy tyle samo czasu na szkoleniu pracowników, co na szkoleniu wielbłądów. Starannie wybieramy kandydatów do pracy. Szukamy wykształconych, inteligentnych ludzi o szerokim zakresie umiejętności, które możemy wykorzystać u nas, gdyż tylko ze wspaniałym personelem interes będzie kwitł. Zawsze dodają nam skrzydeł wiadomości od klientów, którzy poprawili sobie zdrowie dzięki spożywaniu naszego mleka: jakieś dziecko wreszcie zaczęło mówić, ktoś mógł po latach wrócić do pracy lub przejść na w miarę normalną dietę. Właśnie to sprawia, że nasza praca ma sens.

Jakie plany rozwojowe ma pani na najbliższy rok?

Wystarczy powiedzieć, że nie czekamy na kupców z założonymi rękami i nie ograniczamy się do sprzedaży mleka. Mamy dobre kontakty z lokalną społecznością rzemieślniczą, a Słoneczne Wybrzeże Queensland jest dobrze znane ze wspaniałego jedzenia. Rozwijamy właśnie produkty uzupełniające naszą ofertę, by móc sprzedawać szeroki wachlarz przetworów z wielbłądziego mleka.

Czy wielbłądzie mleko będzie kiedyś dostępne w Polsce? Można je kupić w niektórych krajach europejskich, np. w Wielkiej Brytanii, lecz u nas jeszcze nie. Być może jest to wyzwanie dla polskich hodowców bydła. W końcu Australia też nie jest ojczyzną wielbłądów, a podobne farmy funkcjonują też w naszym klimacie, np. w Niemczech.

Tekst sponsorowany,

" data-send="false" data-width="450" data-show-faces="false">